czwartek, 5 lutego 2015

Rozdział 1

miesiąc później

   Charlie obudziła się z krzykiem. Serce dudniło jej w piersi, ale podniosła się do pozycji siedzącej. Przetarła oczy dłońmi, starając się uspokoić oddech. Nie mogła uwierzyć, że znowu jej się to przytrafiło. Od śmierci Nicka minęło trzydzieści dwa dni, każdy gorszy od poprzedniego. W ciągu tego czasu Charlie miała tylko jeden sen. Widziała w nim czarnoskórego mężczyznę, który z uśmiechem szedł ulicami Bronxu do momentu, kiedy zaatakowały go te same istoty, co Nicka. To było prawie dwa tygodnie temu. Charlie żywiła ogromną nadzieję, że to się więcej nie powtórzy, ale dzisiejsza noc rozwiała jej wątpliwości.
   Zasnęła grubo po drugiej, wykończona płaczem. Zdarzało się jej to niemal co wieczór. Postanawiała sobie, że dzisiaj będzie silna, poradzi sobie z tym, jednak zawsze kończyło się to tak samo. Wyciągała z pod poduszki zdjęcie brata i szlochała, aż piekły ją oczy. Wiedziała jakie to bezsensowne, ale nie mogła nic poradzić, że okropnie tęskniła za Nickiem. Kiedy tylko o nim myślała, czuła bolesne ukłucia w sercu. Czasami miewała też ataki paniki.
   Pierwsza noc po śmierci brata okazała się najgorsza. Charlie przeleżała ją bezsennie, aż przez spuchnięte od łez powieki dostrzegła wschód słońca. Usiłowała przekonać samą siebie, że Nick jest teraz w lepszym miejscu i ją obserwuje. Następny dzień pamiętała jak przez mgłę. Snuła się bez celu z kąta w kąt, słysząc ciche szlochanie matki w sypialni. Niewiele rozmawiała z Patricią, a zwłaszcza o tym, co się stało. Charlie czuła się okropnie, widząc stan matki, ale po kilku dniach kobieta zaczęła w końcu wychodzić z pokoju, a niedawno wróciła nawet do pracy. Mimo to, wciąż nie wyglądała najlepiej. Patricia zawsze uchodziła za twardą osobę w oczach córki. Potrafiła poradzić sobie w bardzo ciężkich chwilach, tylko że utrata najpierw męża a potem synka, złamałaby każdego.
   Charlie musiała wrócić do szkoły kilka dni temu. Starała się uważać na lekcjach i nie spóźniać, głównie po to, by nie dokładać matce stresu. Było to jednak kolosalnie trudne zadanie, szczególnie że sypiała dwie lub trzy godziny dziennie. Mimo to, nie potrafiła zmusić się do odejścia w objęcia Morfeusza na dłużej. Bała się. Po tym co zobaczyła, myślała, że już nigdy nie zaśnie i w końcu umrze z wyczerpania. Jednak tak się nie stało.
   Dzisiejszej nocy Charlie zobaczyła blondynkę w średnim wieku, może kilka lat starszą od swojej matki. Pomachała na pożegnanie jakiemuś mężczyźnie z zarostem, wsiadając do granatowego bentley'a. Nie zdążyła nawet uruchomić silnika, kiedy drzwi samochodu niemal wypadły z zawiasów, a ona została brutalnie złapana za włosy przez tę samą istotę, którą zawsze widywała w snach. Zielone oczy kobiety rozszerzyły się z przerażenia, a kreatura wysunęła długie, zakrzywione pazury. Blondynka wrzasnęła, próbując się wyszarpnąć, ale tajemnicza postać tylko uniosła zdeformowane wargi w paskudnym uśmiechu i zdecydowanym ruchem przecięła jej gardło.
   Charlie zwinęła się na łóżku. Oddychała głęboko, nie zamykając oczu na dłużej niż mrugnięcie powieki. Zerknęła na stojący na szafce nocnej zegar: 4:48. Stwierdziła, że i tak już nie zaśnie, więc kiedy w końcu jej serce zwolniło, odrzuciła kołdrę na bok, ruszając w stronę łazienki. Wzięła długi prysznic, pozwalając sobie na myśli o kobiecie ze snu. Chociaż wydawało się to absurdalne, Charlie była niemal pewna, że blondynka już nie żyje. Boże, co ja takiego zrobiłam, pomyślała, płucząc włosy chłodną wodą. Westchnęła ciężko i zakręciła kurki. Włożyła szybko ciemne dżinsy, ciepłą bluzę oraz swoje ukochane, znoszone adidasy. Od śmierci Nicka dużo przeszły, gdyż Charlie zaczęła biegać dwa razy dziennie. Dzisiaj jednak postanowiła sobie odpuścić, bo nogi odrobinę jej się trzęsły. Zeszła na dół, zerkając przedtem na drzwi sypialni matki. Nie usłyszała żadnego odgłosu, więc uznała, że kobieta śpi. Dobrze, stwierdziła. Przyda jej się odrobina odpoczynku. Charlie wiedziała, że Patricia, podobnie jak ona, ma problemy ze snem, więc cieszyła się, że udało jej się zdrzemnąć. Wzięła jabłko, chociaż nie miała na nie ochoty, i wyjrzała przez okno. Zapowiadał się przyjemny, rześki poranek. Idealny na kilkukilometrową przebieżkę, ale Charlie wzruszyła tylko ramionami, jakby chciała powiedzieć "innym razem" i wyszła na zewnątrz.
   Była może szósta rano, więc w Nowym Jorku właśnie zaczynał się ruch. Ludzie jechali do pracy lub szli po świeże pieczywo na śniadanie. Jak na początek października, wciąż było stosunkowo ciepło. Charlie wsiadła do miejskiego autobusu, którym jeździła codziennie do szkoły. Jej myśli nieustannie krążyły wokół kobiety ze snu. Zastanawiała się, czy nie można jakoś pomóc ofiarom z wizji. Skoro posiada się taki... dar, to chyba musi to mieć jakiś cel. Po niecałej godzinie dotarła do Midwood, swojego liceum, które mieściło się przy Bedford Avenue. O tej porze w szkole było jeszcze pusto, lekcje zaczynały się dopiero za czterdzieści pięć minut. Charlie przycupnęła na jednej z ławeczek przed wejściem, spoglądając na zakorkowaną ulicę. Głośne trąbienie zniecierpliwionych kierowców było doskonale słyszalne z miejsca, w którym siedziała. Kiedy po dłuższym czasie zerknęła na wyświetlacz telefonu, odetchnęła z ulgą. Za chwilę miała się pojawić Hannah. Charlie weszła do szkoły, gdzie postanowiła poczekać na przyjaciółkę.
- Hej, Midway.
   Odwróciła się raptownie, słysząc swoje nazwisko. Stał przed nią Dominic Ryan, kapitan szkolnej drużyny footballowej i marzenie prawie połowy dziewczyn w szkole. Był wysokim blondynem z niebieskimi oczami oraz szerokimi ramionami. Zwykle nie rozmawiał z nikim, oprócz swoich kumpli z drużyny i dziewczyny, cheerleaderki Cassie.
- Cześć. - Charlie uniosła pytająco brew.
Chłopak zaśmiał się uroczo.
- Coś ty taka zdziwiona?
- Nawet nie wiedziałam, że pamiętasz moje nazwisko. Mamy razem tylko chemię.
- Ładnych dziewczyn się nie zapomina.
Charlie splotła ręce na piersi, mierząc Dominica wzrokiem.
- O co chodzi?
- Tak sobie myślałem, że moglibyśmy gdzieś wyskoczyć w sobotę. Co ty na to?
   Jeszcze miesiąc temu Charlie przyłożyłaby mu za taką propozycję. Nigdy nie rozumiała bezczelnych kolesi, którym wydawało się, że wszystko im wolno, bo są bardzo przystojni. Teraz jednak, nie miała na to ani siły, ani ochoty.
- Nie - odpowiedziała tylko.
- Nie? - Dominic wyglądał na wyraźnie zdziwionego. - Niby dlaczego?
- Hm, pomyślmy. Po pierwsze, masz dziewczynę, po drugie, jesteś kompletnym kretynem, któremu się wydaje, że jest fajny, a po trzecie nie mam teraz nastroju na głupie randki - wyliczyła, odginając po kolei palce.
   Z lekkim triumfem obserwowała wyraz twarzy chłopaka. Wyglądał, jakby go spoliczkowała. Chyba nie był przyzwyczajony do tego, że dziewczyna mu odmawia. W końcu odzyskał rezon i odchrząknął. Powiedział powoli:
- Jeszcze będziesz mnie błagała, żebym cię zaprosił na tę "głupią randkę".
Charlie zmrużyła oczy:
- Spadaj, Casanova, bo rzygać mi się chce, jak na ciebie patrzę.
   Odwróciła się na pięcie, odrzucając w tył swoje brązowe, sięgające połowy pleców włosy i ruszyła zamaszystym krokiem w stronę szafki Hannah. Przyjaciółka wyjmowała właśnie podręcznik do biologii, kiedy Charlie rzuciła:
- Hej.
   Hannah omal nie podskoczyła. Spojrzała na dziewczynę, chwytając się za serce.
- Jezu, ale mnie przestraszyłaś.
- Sorry, nie chciałam - zrobiła skruszoną minę.
- Co tak późno?
- Nie uwierzysz, co, a raczej kto, mnie zatrzymał. Dominic Ryan.
- Czego ten palant od ciebie chciał? - Hannah schowała książkę do torby.
- Zaprosił mnie na randkę. - Charlie wzruszyła ramionami, jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie.
   Dziewczyna zdawała sobie sprawę, że chłopcy uważają ją za atrakcyjną, chociaż sama klasyfikowała siebie jako "przeciętną". Owszem, miała ładne oczy, długie rzęsy i zgrabną sylwetkę, ale nigdy nie twierdziła, że należy do jakichś piękności.
- Chyba się nie zgodziłaś? - Hannah uniosła brwi.
- Oczywiście, że nie. Za kogo ty mnie masz? - Charlie przewróciła oczami.
   Przyjaciółka wzruszyła ramionami.
- Chciałam się tylko upewnić. Wiem, że teraz... nie jesteś w nastroju do randkowania, szczególnie z takim typem jak Dominic.
   Charlie gwałtownie nabrała powietrza. Hannah ostatnio starała się nie poruszać tematu Nicka. Rozumiała, jakie to bolesne.
- To prawda - odparła w końcu. - Chodźmy, zaraz zaczyna się lekcja.
- Okay.

***

 - Przestań się tym martwić. To tylko głupi sen, Charlie. - Hannah złapała przyjaciółkę za rękę, by dodać jej otuchy.
   Lekcje skończyły się pół godziny wcześniej, a one rozłożyły się teraz na trawniku w Prospect Parku. Charlie za wszelką cenę starała się wyrzucić z głowy wspomnienie przerażonych oczu blondynki z koszmaru, ale nie potrafiła. Wciąż myślała o tym, co spotkało tę biedną kobietę. Westchnęła.
- Dla mnie to coś więcej. Ja... Moim zdaniem to się stało naprawdę.
- Och, daj spokój. Przecież to niemożliwe. Takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach fantasy, za którymi osobiście nie przepadam, jak wiesz. To bzdury, które niekorzystnie wpływają na psychikę ludzi.
   Charlie niemal się uśmiechnęła. Dobrze było mieć przy sobie tę starą, dobrą Hannah. Dziewczynę z kasztanowymi włosami i masą piegów. Oczywiście, już w szóstej klasie stwierdziła, że nic nie zrobi ze swoim wyglądem, bo "operacje plastyczne są wielką głupotą, za którą w dodatku trzeba płacić". Mimo, że Hannah miała swoje dziwactwa, nie dało się jej nie lubić, więc od tamtego czasu, ona i Charlie, stały się nierozłączne.
- Skoro tak twierdzisz - odparła przyjaciółce, chociaż wcale się z nią nie zgadzała.
   Wiedziała, że nie przekona Hannah. Sama wciąż nie mogła w to uwierzyć, chociaż ta sprawa nie dawała jej spokoju.
- Jak myślisz, powinnam nieco skrócić włosy? - zapytała Hannah.
- Dlaczego? - Charlie się zdziwiła.
- Już ci to kiedyś tłumaczyłam. Jeżeli dziewczyna ma za długie włosy, nie wygląda zbyt dojrzale. A ja muszę dbać o takie rzeczy, jeśli mam zostać prawniczką.
- Przecież prawniczki i tak zawsze spinają włosy.
- To prawda, ale mogą je rozpuszczać na różne bankiety. Pomyśl, jak by to wyglądało. Szanowana pani adwokat, Hannah Grayson, pokazuje się na jakimś przyjęciu, a jej kasztanowe, lśniące włosy sięgają do pasa. - Dziewczyna aż się wzdrygnęła. - Czy to nie katastrofa?
- Moim zdaniem wyglądałaby uroczo. - Charlie odchyliła głowę.
   Hannah westchnęła.
- Musisz się jeszcze dużo nauczyć. Kobieta na poważnym stanowisku nie może wyglądać jak jedenastoletnia dziewczynka lub jej lalka Barbie.
   Mimo woli Charlie się roześmiała.
- Okay, nic już nie mówię. - Hannah splotła ręce na piersi.
- Daj spokój, nie robię tego specjalnie. Mówisz o swojej przyszłości z taką powagą, że nie potrafię inaczej.
- Zobaczymy, jak ty się będziesz zachowywać, kiedy zaczniesz pracować.
   Charlie uniosła brew.
- Czyli za jakieś sześć lat?
- Och, to jeszcze nie powód, by olewać to teraz.
- Wyluzuj, Grayson. Mam dużo czasu, żeby zacząć się martwić o takie rzeczy.
- Jak wolisz. Tylko nie przychodź do mnie po pieniądze, kiedy ty i twoje dzieci będziecie głodować.
   Charlie znowu parsknęła śmiechem, chociaż bardzo starała się powstrzymać. Widząc mordercze spojrzenie przyjaciółki, zamilkła.
- Dobra, przepraszam. Możemy zmienić temat?
- Jasne. Wiesz, że Robert ma się do nas wprowadzić w przyszłym tygodniu?
- Żartujesz? - Charlie była zdziwiona.
   To prawda, że ostatnio niewiele czasu poświęcała przyjaciółce i jej problemom. Przez to została nieco w tyle z najnowszymi wieściami. Nie chciała, by Hannah poczuła się urażona lub pomyślała, że Charlie ma ją gdzieś. Po prostu przez większość czasu siedziała zamknięta w swoim pokoju albo biegała samotnie po Prospect Parku. Kiedy Nick zginął, nieco oddaliła się od przyjaciółki, ale Hannah nie wydawała się urażona czy rozgniewana. Rozumiała Charlie jak nikt inny, i za to dziewczyna ją uwielbiała.
- Niestety nie. To już postanowione.
- I nie masz nic do powiedzenia w tej sprawie?
- Dom należy do mamy, więc decyzja również. - Hannah wzruszyła ramionami.
- Jestem pewna, że się z nim dogadasz. Wydaje się sympatyczny.
- Może.
   Charlie spojrzała na przyjaciółkę i bez słowa ją przytuliła. Siedziały tak kilka minut, obserwując spacerowiczów. W końcu Hannah się odsunęła.
- Pobiegamy dzisiaj razem?
- Pewnie.

***

   Wróciła do domu przed dwudziestą pierwszą. Uliczne latarnie zdążyły się już zapalić, kiedy dotarła na ganek, wykończona długim truchtem. Zdjęła buty w przedpokoju i rozejrzała się po kuchni. Wyglądało na to, że Patricia jeszcze nie wróciła. Ostatnio długo przesiadywała w pracy, tylko po to, by się czymś zająć. Charlie wbiegła na górę, żeby wziąć szybki prysznic. Mięśnie bolały ją od biegania, ale to był dobry ból. Przebrała się w miękką piżamę, a potem wskoczyła do łóżka. Nie chciała zasypiać. Bała się tego, co może zobaczyć. Próbowała czytać, ale nie potrafiła się skupić, więc kiedy czwarty raz przejeżdżała wzrokiem po tej samej linijce, odłożyła książkę na bok. Już miała wyciągnąć z pod poduszki zdjęcie brata, ale w ostatniej chwili się powstrzymała. Nie dzisiaj, pomyślała. Wierciła się, rozkopując kołdrę nogami, jednak w końcu zmęczenie wzięło górę...
   Wydawało jej się, że znajduje się w Central Parku. Nie bywała tam zbyt często, więc nie miała pewności. Do momentu kiedy zerknęła w górę i zobaczyła znajome wieżowce Manhattanu. Słońce jasno świeciło na niebie, co Charlie uznała za dziwne. W końcu zmierzch zapadł kilka godzin temu. Usłyszała śmiech za plecami. Odwróciła się, dostrzegając za drzewem kilkuletnią dziewczynkę. Wyglądała niezwykle radośnie, liżąc ogromnego, czerwonego lizaka. Miała na sobie piękną, jedwabną sukienkę, a jej czarne włosy zdobiła kokarda. Nagle zawołała ją jakaś kobieta, pewnie matka.
- Lily, musimy już iść. Zbliża się piętnasta, a trzeba jeszcze zrobić zakupy.
  Dziewczynka z uśmiechem podbiegła do niej i złapała ją za rękę. Nie zdążyły zrobić nawet kroku, kiedy przed nimi wyrosły dwie, dobrze znane Charlie postacie. Kobieta krzyknęła i zasłoniła córeczkę własnym ciałem, ale kreatury tylko się roześmiały. Przynajmniej tak się Charlie wydawało. Kiedy błysnęły ich złowrogie oczy, a pazury wysunęły, gotowe do ataku, dziewczyna obudziła się z wrzaskiem.
Nie.
   Nie, nie, nie. Jej serce galopowało szaleńczo, krew buzowała w żyłach. Charlie przeczesała włosy drżącymi palcami. Za oknem wciąż było ciemno, zupełnie jakby nic się nie wydarzyło. Może Hannah miała rację, pomyślała, chyba wpadam w paranoję... A jednak tym razem coś się zmieniło. Charlie wiedziała gdzie i kiedy zaatakują monstra. Ta dziewczynka... Kojarzyła jej się z Nickiem. Też miała czarne włosy, taki sam radosny, dziecięcy uśmiech. Po głowie Charlie krążyła tylko jedna myśl: muszę ją uratować.






_______________________________________________________________________

No i mamy pierwszy rozdział :) Mam nadzieję, że się cieszycie. Bardzo wam dziękuję za wszystkie komentarze, które pojawiły się pod prologiem. Nawet nie wiecie, jak miło było je czytać :) Odnośnie krytyki: staram się brać ją do serca i poprawiać błędy. Zauważyłam, że szczególnie przeszkadzało wam powtarzające się imię głównej bohaterki. Cóż... jeśli czytaliście np. Dary Anioła, to wiecie, że takie rzeczy się po prostu dzieją :) Mimo to, próbowałam trochę to ograniczyć. Dajcie znać, jak wam się podobał rozdział. Z innymi pytaniami odsyłam na aska.
P.S. dziękuję za wszystkie 4 nominacje do LBA, ale nie biorę w tym udziału :))
Ściskam 

30 komentarzy:

  1. OMG ! Piszesz świetnie <3 Błagam informuj mnie o nowym rozdziale :)
    Zapraszam do mnie
    http://diaries-memories-zayn-malik-ff.blogspot.com/
    http://you--will-always-be-in-my-heart.blogspot.com/

    Van :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już kiedy padła dokładna godzina, wiedziałam, że Charlie ruszy małej na ratunek :). Muszę Ci powiedzieć, że znalazłaś sobie stałą czytelniczkę. Mam nadzieję, że będziesz mnie informować o kolejnych postach.
    Podobają mi się Twoje dialogi... Brzmią bardzo wiarygodnie i tak... Naturalnie. Opisy sytuacyjne również są bardzo dobre. Proste i przejrzyste tak że łatwo sobie wszystko wyobrazić.

    Pozdrawiam,
    Mandragora

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowna nocia^^ Już nie mogę się doczekać się następnej :D Oby Charlie zdążyła uratować to dziecko :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Trafiłam na twojego bloga przypadkowo, ale muszę ci powiedzieć, że od początku mi się spodobał. Świetny rozdział <3 Z niecierpliwością czekam na następny :*
    Zapraszam na swojego bloga: http://lucylovevampire.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że Charlie zdąży na czas i uratuje dziewczynkę. Ten cały Dominic myśli, że dziewczyna nie może mu odmówić? Typowe u takich gwiazd... Rozdział jest genialny!
    A tak właściwie mam pytanie czy przyjmujesz nominację? :D
    Pozdrawiam Lex May

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wystarczy przeczytać notkę pod rozdziałem :) dzięki za nominację, ale nie biorę udziału.

      Usuń
    2. Szkoda, bo zasłużyłaś :( Akurat pominęłam to z pośpiechu xD

      Usuń
  6. Wow *.* Ciekawy rozdział! Jak najszybciej musisz opublikować następny, bo chcę wiedzieć jak się potoczy sprawa z czarnowłosą dziewczynką! :)

    Zapraszam również do siebie:
    vampireandmillionaire.blogspot.com

    PS. Zapraszam do grona obserwatorów xdd

    OdpowiedzUsuń
  7. Widać, że Charlie naprawdę kochała swojego brata Nicka, a wcale nie dziwie się, że po ujrzeniu śmierci swojego brata we śnie, nie chciała ona zasnąć. To wydaje się jak najbardziej zrozumiałe i logicznym posunięciem.
    Głowna bohaterka zachowuje się naprawdę dojrzale, bo zamiast pogrążyć się w swoim smutki, to jednak próbuje pomóc swojej matce, a to wskazuje jak wielkie serce Charlie posiada. Ja nawet gdybym chciała nie umiałabym w takich momentach nie wagarować :D
    Hannah za to już brzmi jak przyszła pani adwokat ^^ Ta dziewczyna jest niemożliwa, w momencie w którym Dominic zaprosił ją na randkę (a muszę wyznać, że szczerze sądziłam, że okaże się on fajnym gościem to jednak cały czar prysnął, gdy Charlie zaczęła wyliczać jego wady - on na serio ma dziewczynę i randkuje z innymi? O.O) to jej reakcja była po prostu rozbrajająca!
    No i naprawdę Hannah jest prawdziwą przyjaciółką, obydwie z resztą są siebie warte (to w pozytywnym znaczeniu tego słowa), bo obydwie o się o siebie troszczą. Mimo tego, że Hannah ma problemy ze swoją matką i jej chłopakiem Robertem to jednak nie jest egoistyczna i nie zamęcza swoimi problemami Charlie, a jedynie stara się ją zrozumieć. To mnie jednak zastanawia, czemu dziewczyna nie uważa tego całego Roberta za miłego, coś czuje, że za tym, coś się kryje!
    Jeżeli chodzi o sen, który nagle zaatakował Charlie o tej małej dziewczynce, to gdy pojawiła się godzina byłam w frustracji, bo czy to już się wydarzyło, czy dopiero ma się wydarzyć? Lekko mnie to zmyliło, ale miałam wielką nadzieje, że dar Charlie się rozwija i nie pokazuje jej już tego, co ma zdarzyć się za parę minut, bądź właśnie się dzieje (jak w przypadku tej kobiety, co wsiadła do samochodu), a choć miałam nadzieje, że wyruszy ona na ratunek to jej postanowienie przed końcem rozdziału sprawiło, ze odetchnęłam z ulgą, a jednocześnie zaczęłam się zastanawiać, co też ona teraz zrobi? Jak chce pomóc tej dziewczynce?
    Rozdział wyszedł Ci naprawdę niesamowity! Dobrze, że nie pędzisz tak z akcją i pozwoliłaś, przez jakiś czas Charlie zmagać się z dręczącymi ja demonami. W tym co piszesz jest jakiś czar, który sprawia, że człowiek nie może się oderwać dopóki nie przeczyta ostatniego zdania :D
    Ach! Czytałam Dary Anioła, choć bardziej lubię Diabelskie Maszyny ^^ Masz rację, że tam pojawiało się wielokrotnie imię głównej bohaterki, ale to było niekiedy bardzo wkurzające. Jednak mi to tak bardzo nie przeszkadza, bo chociaż zapamiętałam jej imię :D
    Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Po pierwsze: akapity, panienko, akapity. To jest klucz do estetyki!
    Po drugie: wyjustowany tekst. Sprawia, że milej patrzy się na tekst.
    Po trzecie: dialogi zapisujesz niepopranie. Przykład poprawnie zapisanej kwestii dialogowej:
    (wcięcie akapitowe)-(spacja)Przykładowa wypowiedź bohatera(spacja)-(spacja)powiedział Kran, przewracając oczami.
    Mam nadzieję, że zrozumiałaś, na czym to polega.
    Jeśli chodzi o interpunkcję, jest w miarę w porządku. Rzuca się bardzo w oczy to, że wypowiedzi Twoich bohaterów są krótkie, nie zwracasz większej uwagi na mimikę twarzy, gesty. Zauważ, że zwykle, gdy mówisz, robisz coś z rękami.

    Cóż, ogólnie nie jest źle, dałbym Ci mocne 3/5.

    http://przyjaciele-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Boże, świetne *_*
    Nie wiem dlaczego, ale zawsze mam takie fantazje, że jestem sobie takim zwykłym człowiekiem, ale nagle Ziemię atakują jakieś potwory, a ja z nimi WALCZĘ *_* nie no, chciałabym żeby tak było.. :x
    _______________________
    Haha, jestem chora XD - jak mówiłam rozdział świetny, ta akcja na końcu z dzieckiem i matką :O o boże zrobiłabym wszystko aby ich uratować !

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapomniałabym... Pozdrawiam i życzę Weny ♥

    http://zmienswojezycienazawsze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić jak wielki ból musi czuć bohaterka, mam oczywiście nadzieję, że nigdy nie będę musiała... Nie wiem dlaczego, ale w szkołach amerykańskich z reguły są pokazywani jacyś "ponadprzeciętni" (czytaj: przystojni, wysportowani, uważający się za lepszych, ale... durni i zbyt pewni siebie, co jest denerwujące) i cieszę się, że taki typek został spławiony.
    Rozdział mi się bardzo spodobał i jestem ciekawa jak będzie wyglądała ta "akcja ratunkowa" :)
    Pozdrawiam i życzę potopu weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Straszne, że Charlie musi widzieć takie rzeczy podczas snu. (Prawie podobnie jak bohaterka mojego opowiadania, tylko że widzi to co wydarzyło się w tym miejscu, w którym się znajduje.)
    Zastanawia mnie czy uda się twojej bohaterce uratować tą dziewczynkę. Nie mogę się już doczekać.
    Zapraszam również na mojego bloga http://kronika-dark-hills.blogspot.com/. Może cię zainteresuje.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeśli chodzi o mnie, nie przeszkadza mi powtarzające się imię bohaterki. Szczerze mówiąc nawet nie zwróciłam na to uwagi w prologu. Zaczyna się robić fajnie, ciekawie...
    Uwielbiam kiedy w zwykłym opowiadaniu o niezwykłych rzeczach jest coś śmiesznego (tak jak w Darach Anioła :D). I, gdy czytałam ten rozdział zdanie: "Spadaj, Casanova, bo rzygać mi się chce, jak na ciebie patrzę." dosłownie powaliło mnie na łopatki. Oby tak dalej!
    Zapraszam do mnie (dałam link do spamu), ale sądzę, że się nie pogniewasz, jeśli włożę też mały adresik tutaj ;)
    http://escapefrom-thepast.blogspot.com/
    Czekam na następny, pisz szybko!
    Ginger Curls

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście mądra Ginger zapomniała się dopytać pewnej rzeczy. Masz do czynienia z Nowym Yorkiem w swoim życiu czy przeszukujesz internet i studiujesz mapy? Dokładnie wiesz co i jak opisać :)

      Usuń
    2. niestety nie mam nic wspólnego z Nowym Jorkiem, dlatego posługuję się Google Maps :)) dziękuję za miłe słowa :)

      Usuń
  14. Świetnie piszesz...juz nie moge sie doczekac nexta

    OdpowiedzUsuń
  15. To nie spam , bo naprawdę przeczytałam ten rozdział i szczerze mówiąc spodobał mi się.

    Zapraszam do mojego bloga , może w wolnym czasie , przeczytasz i mojego. Mam nadzieję , że ci się spodoba. http://kazdymaswojapoezje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny pomysł :-) z zaciekawieniem przeczytałam prolog i rozdział 1 . Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Mam nadzieję, że niedługo się pojawi :-) . Bardzo podoba mi się główna bohaterka. Potrafisz się wczuć i widać, że wkładasz dużo serca i pracy w swoje opowiadanie :-) . Maz również wspaniałe opisy, czytając widzę wszystko :-)
    PS: Zapraszam na swojego bloga http://www.fantastyka-raja-kalpana.blogspot.com
    PMDIW życzę
    Nocna Łowczyni

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej! Zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Blog Award. Zapraszam do udziału :D
    http://lucylovevampire.blogspot.com/p/liebster-award.html
    PS Już to pisałam, ale naprawdę świetny blog.

    OdpowiedzUsuń
  18. Pomysł na blog jest świetny, czekam z niecierpliwością na dalszy przebieg akcji. Szkoda, że rozdziały tak rzadko się pojawiają :( Koniecznie informuj mnie, gdy dodasz drugi :*

    Zapraszam do siebie na pierwszy rozdział.
    http://najlepszyblad.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej, byłabym bardzo wdzięczna za informowanie mnie o nowych rozdziałach :c niestety o tym dowiedziałam się dopiero przed chwilą a z tego co widzę jest tu już baardzo długo :> Fenomenalnie piszesz i mam nadzieję, że rozdział ukaże się w najbliższym czasie :3
    Pozdrawiam cię serdecznie i życzę dużo weny,
    Katherina

    Zapraszam również do siebie, wczoraj pojawił się 4 rozdział :)
    http://the-elements-keepers.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. korzystając z okazji, że chwilowo mam dostęp do komputera, chciałabym wszystkich bardzo przeprosić, że tak długo nie ma nowego rozdziału. mój komputer jest w naprawie już prawie trzy tygodnie i kompletnie nie mam jak napisać cokolwiek. jak tylko wróci, biorę się za pisanie, jednak nie wiem ile jeszcze trzeba będzie czekać :( mam nadzieję że kiedy wrócę, wciąż znajdę tu chociaż kilka osób, które nie poddadzą się, nie zwątpią w tę historię. dziękuję wam za cudowne komentarze, kocham was :*

      Usuń
  20. Super rozdział, ja piszę dużo gorzej.
    Weny,życzę!

    OdpowiedzUsuń
  21. Rozdział genialny *.* Kiedy następny?
    Gratulacje! Zostałaś nominowana do Liebster Award :)
    Więcej informacji na moim blogu: http://nadziejanazawsze.blogspot.com/2015/04/liebster-award.html
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  22. W końcu do Ciebie zajrzałam i muszę przyznać, że to, co robisz jest genialne :) Masz ogromny talent, ujawniasz to już w pierwszym rozdziale. Trochę czasu minęło i nowej notki nie ma, ale mam nadzieję, że wrócisz :)
    Gdybyś chciała, to zapraszam do siebie.
    Pozdrawiam
    Eriss

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no i znowu was zawiodłam. przepraszam! mój komputer nadaje się jedynie do wyrzucenia, a na laptopa będę musiała jeszcze poczekać. wiem, że to brzmi trochę nieprawdopodobnie ale mówię prawdę. nawet nie wiecie, jak bardzo bym chciała wrócić do tej historii i się nią z wami podzielić, ale do tego potrzebuję własnego komputera, prywatności i czasu. jeżeli pisałabym u kogoś, nie zapewniłabym sobie tego drugiego. proszę, zrozumcie mnie. liczę, że ktoś z was tu będzie, gdy wrócę. a wrócę na pewno, tylko nie wiem jeszcze kiedy.
      buziaki :)

      Usuń
  23. Notka mega. Bardzo mi się podoba twój blog. Od razu lecę dalej ;)

    OdpowiedzUsuń