sobota, 6 czerwca 2015

Rozdział 2

   Autobus przyjechał o tej samej porze co zwykle. Charlie wsiadła do niego, próbując opanować podenerwowanie. Starała się nie zwracać uwagi na swoje drżące palce. Wiedziała, że nie może się wycofać, stchórzyć. Naprawdę chciała uratować tę dziewczynkę, a był tylko jeden sposób... Musiała stawić czoła swojemu największemu koszmarowi. Przyciągnęła plecak do piersi. W środku znajdował się długi i ostry jak brzytwa nóż kuchenny, który Charlie wykradła z domu. Liczyła, że matka nie zorientuje się, iż go brakuje. Bała się. Nie miała pojęcia, jak się walczy nożem, w dodatku z tak niebezpiecznym przeciwnikiem. Nic innego nie przychodziło jej jednak do głowy, przecież gdyby zgłosiła sprawę na policję, na pewno zostałaby wyśmiana. Długo zastanawiała się, czy powiedzieć Hannah, ale ostatecznie postanowiła nie martwić przyjaciółki.
- Hej, już jestem. Autobus się spóźnił - wysapała Hannah, wpadając do klasy historycznej.
   Charlie ścisnęło się serce. Rudowłosa zachowywała się tak zwyczajnie, jakby od wczoraj nic się nie wydarzyło... Tylko, że dla Hannah rzeczywiście nic się nie wydarzyło.
- To chyba jasne, przecież nie ty - spróbowała zażartować.
- Dobrze się czujesz? - Hannah zmarszczyła brwi, siadając na krześle obok Charlie.
- Tak, dlaczego pytasz?
- Masz jakiś dziwny głos. Na pewno wszystko w porządku? - spytała tonem pełnym troski.
   Charlie się zawahała. Hannah najwyraźniej to zauważyła, ponieważ opiekuńczym gestem zawinęła jej pasemko włosów za ucho.
- Śmiało, możesz mi powiedzieć.
- To nic takiego... Chodzi tylko o... Naprawdę nieważne. - Charlie zaczęła się jąkać. - Pamiętasz o czym wczoraj rozmawiałyśmy w parku? Te moje wizje... Chyba znowu taką miałam.
   Hannah z sykiem wypuściła powietrze i przyjrzała się przyjaciółce badawczo.
- Posłuchaj, kochanie. To, co teraz powiem, pewnie ci się nie spodoba. Czytałam kilka interesujących artykułów o przypadkach podobnych do twojego. Najczęściej powtarza się ta sama przyczyna: stany lękowe.
- Stany lękowe? - przerwała jej zdziwiona.
- Nie zrozum mnie źle, nie twierdzę przecież, że masz coś nie tak z głową. To po prostu zaburzenia, spowodowane silnymi przeżyciami. Wiesz, o co mi chodzi - dodała speszona Hannah.
- Więc uważasz, że mam urojenia? - zapytała oburzona Charlie.
- Oczywiście, że nie. To są tylko... - rudowłosa desperacko szukała innego słowa.
- Jasne. Zapomnij, o tym. Nie potrzebuję twojej pomocy, pani Wszechwiedząca.
   Hannah gwałtownie podniosła się z krzesła i zwinęła dłonie w pięści.
- Jeśli wolisz brać leki psychotropowe, to twoja sprawa.
   Podniosła swoją torbę z podłogi i podeszła do ławki Natalie Byron, niskiej brunetki, która podkochiwała się kiedyś w nauczycielu francuskiego. Charlie prychnęła pod nosem. Trzeba było trzymać język za zębami, pomyślała, przymknąwszy powieki. Teraz jej zdenerwowanie jedynie się wzmogło. Co jeśli Hannah miała rację?
***
     Przez kilka następnych lekcji przyjaciółka nie odezwała się już do Charlie. Zaniepokoiło ją to. Ich kłótnie nigdy nie trwały dłużej niż godzinę, w dodatku zwykle to Hannah wyciągała rękę na zgodę. Kiedy Charlie mijała koleżankę na korytarzu, spojrzała na nią z nadzieją na, ale ta ostentacyjnie odwróciła wzrok i szybko wtopiła się w tłum. Dziewczyna westchnęła głęboko, wychodząc ze szkoły. Co prawda miała jeszcze dwie lekcje, ale wtedy nie zdołałaby dotrzeć na Manhattan na czas.
   Wsiadła do autobusu i przeczesała włosy palcami. Tak bardzo chciała, żeby już było po wszystkim. Obserwowała mijane ulice, pełne przepychających się ludzi, nie mogąc zebrać myśli.
   Dotarła do Central Parku prawie półtorej godziny później. Charlie rozejrzała się bacznie, próbując przypomnieć sobie dokładnie miejsce z wizji. Zamknęła oczy. Dziewczynka trzymała tego wielkiego lizaka, ale co było za jej plecami? Skup się, nakazała sobie. Drzewa, wieżowce, nosorożec... Nosorożec?!
- Wiem! - krzyknęła, a kilkoro przechodniów spojrzało na nią ze zdziwieniem.
   Charlie zarumieniła się, przyspieszając kroku. Dziewczynka i jej matka poszły do zoo, była tego pewna. Przy wejściu kręciło się wiele dzieci, czekających na rodziców, którzy kupowali bilety. Charlie stanęła w kolejce, zerkając na zegarek: 14:15. Cholera, już późno, pomyślała.
   Nagle coś mignęło między drzewami, po drugiej stronie bramy, przykuwając jej uwagę. Zmrużyła oczy, zastanawiając się, co to. Po chwili czerwony obiekt znów się pojawił i Charlie od razu go rozpoznała. Niosącą go czarnowłosą dziewczynkę również. Lily spokojnie lizała wielkiego lizaka, idąc z matką za rękę. Charlie zerknęła na kolejkę przed sobą. Nie było szans, żeby zdążyła kupić bilet, nie tracąc tamtej dwójki z oczu.
   Dłuższą chwilę szukała odpowiedniego miejsca, by przemknąć się niezauważona do środka, aż w końcu dostrzegła drzewo z grubym pniem. Jedna z jego gałęzi sięgała bramy zoo. Charlie naciągnęła na głowę kaptur bluzy i zaczęła wspinać się po okazałym dębie. Po chwili miała już pierwsze otarcia i zadrapania na dłoniach, ale nie przeszkadzało jej to. Przynajmniej nie myślała o tym, co ją czeka. Powoli przesuwała się po gałęzi w kierunku bramy, aż w końcu chwyciła się jej górnej krawędzi i zjechała po prętach, lądując twardo na nogach. Syknęła z bólu, oglądając płytką ranę na nadgarstku, a potem zaczęła się gorączkowo rozglądać w poszukiwaniu czerwonego lizaka. Bała się już, że zgubiła dziewczynkę i jej matkę, ale kiedy skręciła w boczną alejkę, zobaczyła je. Lily z cudownym dziecięcym uśmiechem na ustach wskazywała palcem na jakieś zwierzę. Charlie podeszła nieco bliżej, zamierając z przerażenia. Nosorożec. Dziewczynka patrzyła zafascynowana na dużego ssaka, a jej matka zerknęła na zegarek.
- Lily, musimy już iść. Zbliża się piętnasta, a trzeba jeszcze zrobić zakupy.
   O nie... Charlie wyciągnęła z plecaka nóż. Jej palce drżały, kiedy go unosiła. Westchnęła głęboko, podchodząc powoli do Lily i jej matki. Rozglądała się wokół, ale nigdzie nie widziała tajemniczych postaci z wizji. Kobieta złapała dziecko za rękę i zaczęła oddalać się od Charlie.
   Kreatury pojawiły się znikąd. Zmaterializowały się nagle metr od Lily, obnażając ostre zęby. Charlie nie wahała się nawet chwili. Kiedy matka zaczęła krzyczeć, próbując zasłonić małą własnym ciałem, popędziła w jej stronę.
- Zostawcie je! - wrzasnęła.
   Jedna z postaci zerknęła w jej stronę czarnymi jak noc oczami, a jej owrzodzone usta rozciągnęły się w obrzydliwym uśmiechu. Charlie machnęła nożem w jej stronę, ale monstrum zrobiło unik i dziewczyna niemal się przewróciła. Usłyszała za sobą płacz Lily i z furią natarła na drugą kreaturę. Zatopiła ostrze w jej boku, patrząc jak z rany wypływa czarna posoka. Istota wydała z siebie przeraźliwy jęk, wytrącając nóż z ręki Charlie, a sekundę później przewróciła ją na plecy. Dziewczyna poczuła przeszywający ból, kiedy monstrum wbiło jej szpony w ramię. Próbowała wyszarpnąć się z żelaznego uścisku pazurów, ale kreatura nawet nie drgnęła. Charlie usłyszała ryk drugiej istoty, która padła na ziemię obok niej, a po chwili rozpłynęła się w powietrzu. Wtem, ktoś odciągnął monstrum przygniatające dziewczynę, zatapiając w jej sercu długi srebrny sztylet. Kreatura zawyła i zniknęła, tak samo jak poprzednia. Charlie oddychała głęboko, chowając twarz w dłoniach.
- Hej. Jesteś cała? Już po wszystkim - usłyszała łagodny męski głos.
   Powoli odsunęła dłonie, spoglądając na swojego wybawcę. Chłopak wyglądał na mniej więcej siedemnaście lat i był bardzo przystojny. Miał blond włosy, niebieskie oczy i idealnie zarysowane kości policzkowe, a w jego dolnej wardze błyszczał metalowy kolczyk. Charlie patrzyła na niego jak zahipnotyzowana przez dłuższą chwilę.
- Może uderzyła się w głowę? - zapytała dziewczyna z silnym francuskim akcentem, podchodząc bliżej.
- Nic mi nie jest. - Charlie natychmiast oprzytomniała i zerwała się do pozycji siedzącej.
   Blondyn podał jej rękę, by pomóc jej wstać. Był od niej wyższy o pół głowy. Tak samo jak jego towarzyszka, miał na sobie dziwny czarny kombinezon i ciężkie buty z cholewami. 
- Ta rana wygląda nieciekawie - stwierdził, spoglądając na jej zakrwawione ramię.
- Mówiłam już, ze mną wszystko okay. Co z dziewczynką? I jej matką?
- Obie są całe i zdrowe, tylko przestraszone. Siedzą tam - wskazał ręką pobliską ławkę, gdzie kobieta gładziła córeczce włosy drżącymi palcami.
   Charlie odetchnęła z ulgą.
- Jestem Alex - przedstawił się chłopak. - A to Frances.
   Dziewczyna z francuskim akcentem skinęła głową. Wyglądała jak fotomodelka ze swoimi piwnymi oczami okolonymi długimi, gęstymi rzęsami i burzą brązowych włosów na głowie.
- To twoje? - zapytała, podnosząc z ziemi umazany czarną posoką nóż.
   Charlie nieśmiało przytaknęła. Nowo poznani nastolatkowie wymienili spojrzenia.
- Jak ci na imię? - odezwał się Alex.
- Charlie...
- Miło nam cię poznać, Charlie - uśmiechnął się do niej uroczo. - Teraz powiedz mi, proszę, czy zawsze chodzisz do zoo z nożem?
   Dziewczyna się zawahała. Ile powinna im zdradzić? Dopiero co ich poznała, nie miała pojęcia skąd, u licha, się tu wzięli i kim tak naprawdę są. Założyła ręce na piersi.
- Najpierw ja chciałabym zadać kilka pytań.
   Alex westchnął, zerkając przelotnie na Frances. Dziewczyna wzruszyła ramionami i poszła uspokoić Lily i jej matkę.
- To może trochę potrwać. Usiądziemy? - Wskazał ławkę obok.
   Charlie skinęła głową i opadła ciężko na drewniane siedzenie.
-  Powinienem najpierw opatrzyć twoją ranę. Pozwolisz?
- Okay.
   Chłopak zdjął niewielki plecak i rozpiął go. Znajdowało się tam wiele najróżniejszych środków do opatrywania. Charlie obserwowała, jak Alex wyjmuje gazę, jeden z elastycznych bandaży oraz buteleczkę z wodą utlenioną. 
- No dobra - odchrząknęła. - To kim wy właściwie jesteście? Jakimiś superbohaterami?
   Alex uśmiechnął się szeroko, ukazując dołeczki w policzkach, których wcześniej nie dostrzegła.
- Fajnie, że tak myślisz, ale w rzeczywistości wygląda to trochę inaczej - stwierdził polewając ranę Charlie wodą utlenioną.
   Dziewczyna syknęła z bólu, zaciskając pięści.
- Wybacz.
- Nie szkodzi, po prostu strasznie piecze.
- Trzeba chyba do tego przywyknąć - wzruszył ramionami, przykładając gazę do ramienia Charlie.
   Następnie sięgnął po bandaż i zaczął fachowo go owijać wokół rany.
- Długo już to robicie?
- Co konkretnie? - Spojrzał jej w oczy.
- No wiesz... Długo już walczycie z tym czymś?
   Alex opuścił głowę, wracając do bandażowania.
- Mówimy na nie sępy. - Zrobił pauzę. - Tak naprawdę codziennie uczymy się z nimi walczyć. W moim przypadku trwa to już prawie sześć lat. Z Frances jest podobnie. - Zamocował bandaż. - Gotowe.
- Dzięki. Mówisz, że zabijacie te... sępy od tylu lat. Skąd wiedzieliście, że one istnieją? - zapytała ostrożnie Charlie.
   Alex założył ręce na piersi.
- Z tego samego źródła co ty.
   Serce dziewczyny zaczęło szaleńczo galopować. Stwierdziła, że dłużej nie wytrzyma.
- Chcesz powiedzieć, że wy... też miewacie takie sny?
   Chłopak ściszył głos do szeptu, tak że Charlie musiała się nachylić, by go usłyszeć.
- Wizje. Owszem, wszyscy je mamy.
- Wszyscy?! To ilu was jest?
- Wydaje mi się, że od letniego semestru około tysiąca. I oczywiście mówimy tylko o Nowym Jorku.
   Charlie otworzyła szeroko oczy. Tysiąc ludzi takich jak ona. Czyli jednak nie zwariowała! Alex najwidoczniej zauważył jej reakcję, bo położył jej dłoń na zdrowym ramieniu.
- Myślałaś, że jesteś jedyna, co?
   Dziewczyna zdecydowanym ruchem strzepnęła jego dłoń. Co on sobie wyobrażał? Przecież znała go góra pół godziny.
- Dziwisz mi się?
- Szczerze mówiąc tak. Dzieciaki, które posiadają dar, zwykle dziedziczą go od rodziców, którzy posyłają je do Akademii zaraz po pierwszej wizji.
- Hej, zwolnij trochę! - Charlie uniosła dłoń na znak, by chwilę poczekał. - Co to za Akademia? I chcesz mi powiedzieć, że miewasz te wizje od sześciu lat?
   Alex westchnął głęboko.
- Akademia jest tajną szkołą z internatem, w której uczą się dzieciaki takie jak my. Rodzice wprowadzają je w ogólną historię już w wieku dziewięciu lat. Tak, też uważam, że to trochę za szybko. Potem czekają na pierwszą wizję i wysyłają dziecko do Akademii, gdzie uczy się kontrolować swoje zdolności, pobiera lekcje fechtunku i samoobrony, a także zwyczajnych nauk jak trygonometria, biologia, historia i takie tam. To trochę jak drugi dom, zwłaszcza, że przebywamy tam niemal cały rok. Ja miałem pierwszą wizję w wieku jedenastu lat, więc owszem, to już prawie sześć lat.
   Charlie słuchała tej opowieści z rozdziawionymi ustami. Jak to możliwe, że miała ten dar, skoro rodzice nigdy nie wspominali jej o żadnej Akademii? I dlaczego u niej, w przeciwieństwie do innych, wizje pojawiły się tak późno?
- A co z tymi sępami? Co to za stworzenia? Czego one chcą?
- Jesteś pewna, że chcesz wiedzieć?
   Dziewczyna zmrużyła oczy. Musiała wiedzieć.
- Mów.
- Sępy to bardzo tajemnicze istoty. Właściwie nie udało nam się ustalić skąd pochodzą, ani nawet czym są, bo, jak sama widziałaś, ich ciała znikają w przeciągu kilku sekund. Wiemy jedynie, że mordują ludzi, by przechwycić ich ciała.
   Charlie zmarszczyła brwi.
- Po co?
- Podejrzewamy, że sępy nie mają zdolności odczuwania emocji i zazdroszczą nam tego, na swój pokręcony sposób. Prawdopodobnie wstępują w ciało człowieka, kiedy jest już puste... - Zrobił zawstydzoną minę. - To znaczy, kiedy dusza je opuści. Wtedy rozkoszują się ludzkim życiem.
- Czyli że chodzą sobie właśnie wśród nas? - zapytała z przerażeniem.
- To całkiem prawdopodobne, ale nie do końca jest tak, jak myślisz.
- Co to znaczy?
   Alex przeczesał włosy palcami.
- Kiedy człowiek umiera, jego ciało zaczyna ulegać rozkładowi, prawda?
   Charlie niepewnie skinęła głową, nie rozumiejąc do czego zmierza.
- To znaczy, że od zabójstwa mają góra kilkanaście godzin, by żyć w czyimś ciele. Potem same wyczuwają, że należy je opuścić. 
  Czuła, że więcej już nie wytrzyma. Od natłoku informacji zrobiło jej się niedobrze i rozbolała ją głowa. Musiała się stamtąd wydostać i przemyśleć wszystko na spokojnie.
- Hej, przepraszam. - Chłopak najwyraźniej wyczuł, że przesadził.
- Posłuchaj, Alex. Cieszę się, że mi o tym wszystkim opowiedziałeś, ale...
- Musisz ochłonąć. Rozumiem.
   Charlie wstała, zarzucając sobie plecak na zdrowe ramię. Tuż obok niej, jak spod ziemi wyrosła Frances.
- Sytuacja opanowana - oznajmiła. - Matka i dziecko wróciły do domu.
   Dziewczyna spojrzała na Alexa a potem na Charlie i westchnęła.
- Co jest? Nie idzie z nami?
- Słucham?! - Charlie wytrzeszczyła oczy.
   Alex próbował opanować sytuację.
- To nie tak, że cię do czegoś zmuszamy. Pójdziesz, jeśli będziesz chciała.
- Chyba zwariowaliście, jeśli myślicie, że zostawię wszystko i polecę z wami do jakiejś tajemniczej szkoły, żeby się uczyć zabijać cholerne sępy! - wysyczała.
- Uspokój się, Charlie. - Alex złapał ją za rękę, ale mu się wyrwała.
- Zostawcie mnie. Chcę, żeby to się po prostu skończyło.
- Ty nic nie rozumiesz! - Frances podniosła głos. - Wizje nigdy się nie skończą. Chcemy cię nauczyć panować nad tym darem, żebyś mogła pomagać niewinnym ludziom.
- A co jeśli ja tego nie chcę? Co, jeżeli chcę zostać w domu i o tym zapomnieć?
- To znaczy, że jesteś pieprzoną egoistką!
- Frances! - Alex przywołał ją do porządku.
   Dziewczyna zmierzyła ją wzrokiem po raz ostatni i odwróciła się, by odejść. Charlie oddychała ciężko, jakby właśnie przebiegła kilka kilometrów. Przypomniał jej się Nick, leżący na ziemi w kałuży krwi. Jemu nikt nie pomógł... Już miała wykrzyczeć to Frances w twarz, ale się powstrzymała. Bała się, że nie da rady i się rozsypie.
- Charlie - szepnął łagodnie Alex. - Rozumiem, że się boisz. To wielka zmiana, ale pomyśl, ile osób możesz dzięki temu uratować. Uwierz mi, nie będziesz sama. Ze wszystkim ci pomożemy. Proszę, zastanowisz się nad tym?
   Po dłuższej chwili Charlie niechętnie skinęła głową.
- Dobrze. - Alex uśmiechnął się, wyjmując z plecaka kartkę i ołówek.
   Szybko zapisał na niej kilka cyfr i wręczył dziewczynie.
- Tu masz mój numer telefonu. Zadzwoń, jeżeli się namyślisz.
- Okay. - Charlie schowała karteczkę do tylnej kieszeni spodni i odwróciła się, by odejść.
   Alex złapał ją jednak za nadgarstek.
- Powiem ci coś na wypadek, gdybyśmy się więcej nie spotkali. Zachowałaś się dzisiaj jak jedna z nas, stawiając życie obcych ludzi ponad własne. To chyba o czymś świadczy, prawda?
   Dziewczyna spoglądała w jego niebieskie oczy, zastanawiając się nad tym, co powiedział.
- Może o tym, że lubię pakować się w kłopoty?
   Ku zaskoczeniu Charlie, Alex się roześmiał.
- W takim razie witaj w klubie.

   




______________________________________________________________________
Witajcie Kochani! Jest tu ktoś jeszcze? W końcu do was wracam! Mam nowego laptopa, głowę pełną pomysłów i coraz więcej wolnego czasu, bo jak wiadomo, wielkimi krokami zbliżają się wakacje :) Nie wiem nawet, jak mogłabym was przeprosić za tę czteromiesięczną pustkę... Na szczęście to już za nami, więc liczę, że mi wybaczycie i zostaniecie ze mną i Charlie do końca. To jak? Mogę na was liczyć?
Buziaki 

15 komentarzy:

  1. Wreszcie coś się zaczyna dziać po tych czterech miesiącach! :D Charlie jest odważna, na sto procent zadzwoni do Alexa i dołączy do akademii. Mogła faktycznie wyrzucić Frances to, że nikt nie pomógł jej bratu. Może by się rozkleiła, ale ciekawi mnie jakby ta dziewczyna się tłumaczyła. Jestem tutaj cały czas i czekam na więcej :)
    Pozdrawiam Lex May

    OdpowiedzUsuń
  2. Na mnie możesz liczyć. Rozdział jest świetny. Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. jejciu, ale ten Alex jest słodki ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. W KOŃCU NOWY ROZDZIAŁ!!!!!! ;D
    Myślałam, że opuściłaś bloga :c ale jak się okazało jednak zostajes ;P
    Rozdział był cudowny, zwłaszcza scena w zoo. No i Alex... ;3 zazdroszczę Charlie.
    Jestem pewna, że do Akademii pójdzie na 100% zastanawia mnie też czy jej matka też miała/ma takiewizje i jeśli tak to czemu nie powiedziała o tym córce?
    Słupek zaiteresowanaia i zaintyrgowania rośnie ^^
    Współczuję Hannah i Charli, że się pokłóciły :c mam nadzieję, że niedługo się pogodzą :) i ciekawi mnie czy Charli powie przyjaciółce o wszystkim. Jeśli tak to mam nadIeję, że nie pokłócą się znów. Z powodu Alexa ;P
    Świetnie piszesz!!! ;D
    Czekam niecierpliwie na następny, wspaniały rozdział!!!
    Pozdrawiam serdecznie i duuuuużooooo weny życzę ;)
    fantastyka-raja-kalpana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Rety, ale dużo sensacji.
    Super ten rozdział.
    Warto było czekać.
    Esme

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny rozdział. Dużo się w nim dzieje...oj dużo. Jakoś nie za bardzo lubię Hannah. Bardzo szybko się obraża, ale no cóż... Sama w sobie notka według mnie ekstra. Pisz tak dalej, a nie odpędzisz się od tłumu czytelniczek. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Na mnie możesz liczyć. Od samego początku wiedziałam, że dobrze robię, dodając Twojego bloga do obserwowanych. Masz naprawdę świetny pomysł. Polubiłam Charlie, jest taka opanowana, spokojna i co najważniejsze- odważna i odpowiedzialna. Sposób, w jaki wprowadzasz czytelnika w akcję (jak na początkującą osobę) jest genialny. Tym bardziej, że zapoznajesz i nas-obserwatorów, i samych bohaterów z tą historią dogłębnie. Niektórzy blogerzy zakładają, że bohaterowie wiedzą, jak potoczą się ich losy i nie wygląda to ciekawie. Nie wiem, co jeszcze mogę tutaj napisać, lecz wiem na pewno, że należą się brawa, pisarko :) Drugi rozdział a tu tyle nowych informacji i postaci. Przede wszystkim Alex i Frances. Czy Alex może tutaj odegrać jakąś rolę? Jego pierwsze spotkanie z Charlie na "coś" wskazuje. Ja mogę się tylko domyślać, jednak Tobie pozostawiam poprowadzenie tej historii do końca w takim stylu jak teraz. Ogromny plus za Akademię. Niczym Hogwart :) Lubię takie klimaty.
    duuuużo dużo weny
    zaciekawiona Eriss

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej!
    Oczywiście, że możesz mnie powiadamiać na bieżąco o twoich nowych rozdziałach, ponieważ kocham twój blog <3 Wpadłam na niego przypadkowo, ale od razu mi się spodobał :* Masz wielki talent :) Oby tak dalej.
    PS Super rozdział :D
    Zapraszam do mnie: lucylovevampire.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej rozdział bomba! Ciesze się, że nie zostawiłaś tego opowiadania :3 mam nadzieje, że nie będziesz kazała długo czekać na kolejny rozdział. Jestem ciekawa wątku o Akademii, wydaje się dziwne że wszyscy o niej wiedzą od rodziców a Charlie nie :o no cóż to wszystko wyjdzie pewnie potem
    Pozdrawiam Cię serdecznie, Katherin :3

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej!
    Bardzo mi się podoba początek, mogłaby wyjść z tego zadżemiasta książka. Jak wspomniałam w Spamie, trochę to niemiłe, jak rozsławiłaś swojego bloga, ale akceptuję to.
    Alex jest specjalnie kreowany na bycie boskim, to jest pewne. Bo przecież nie mógł być brzydkim kolesiem z odstającymi uszami, tak? a w ogóle to wyczuwam między nimi jakąś chemię... jaką? Jeszcze nie wiem XD.
    Gdzieś tam w którymś rozdziale było coś o Harrym Potterze - duży plus, sprawił, że chyba tu zostanę XD.
    Nie wiem, co jeszcze mogłabym napisać, nie będę roztrząsać każdego słowa.
    Okej

    OdpowiedzUsuń
  11. Wybacz, że tak późno komentuje.
    Czasu po prostu brak, ale już jestem :) Cieszę się wraz z Tobą z nowego laptopa, bo już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ^w^
    Co do rozdziału, to nieco mnie zaskoczył początek. Już sobie plułam w brodę, że nie będę pamiętać o co chodzi. Ku mojemu zaskoczeniu już po chwili się zorientowałam! Co jest moim małym sukcesem!
    Hannah niepotrzebnie się obraziła. Nawet jest to nieco dziwne, skoro wcześniej jako pierwsza dążyła do pojednania. Może ma to coś wspólnego z jej sytuacją w domu?
    Bardzo podobało mi się zachowanie Charlie, która tak odważnie postanowiła stanąć naprzeciwko tym potworom. Sępom (bardzo intrygująca i oryginalna nazwa!). Sam fakt, że wdrapała się na drzewo i przeszła mur, który otacza ZOO sprawił, że urosła w moich oczach. Bo sama mam lęk wysokości i jak wejdę nawet na trzeci szczebel w drabinie, to już się cała trzęsę i potrzebuje pomocy przy zejściu...
    Toteż bardzo podziwiam Charlie, że weszła na drzewo!
    Biorąc do porównania taką mnie, to główna bohaterka jest niezwykle szlachecka i odważna! Naprawdę mi tym zaimponowała, że mimo wszystko, przemyślała swoje postępowanie i zaplanowała, co ma zrobić. (Czy wspominałam, że boje się ostrych rzeczy?). Wzięła nóż i... cóż. Znów urosła w moich oczach :D
    Liczyłam po cichu, że kogoś pozna. Chociaż sytuacja była niecodzienna i sama zaczęłam się zastanawiać, czemu nikt nie pomógł jej bratu? Zaś z tego, co mówi ta dwójka wynika, że któryś z rodziców Charlie posiadał ten dar. A może było też tak, że któryś z jej rodziców nie posiadał daru i nie poszedł do Akademii i nie został uświadomiony... co?
    Może zaś Charlie jest adoptowana?
    Ileż ja teraz tworze spekulacji o tym!
    Nowe postacie są całkiem ciekawe. Bardzo spodobało mi się zafascynowanie Charlie Alexem, gdy ten się pojawił. W duchu też skakałam z radości, że dał jej swój numer :3 Booosko!
    Czy ich będzie coś łączyć? Staną się sobie bliscy?
    Frances... chociaż z jednej strony wydaje się nieprzyjazna, to trzeba przyznać, że jest szczera do bólu! No, a przynajmniej takie są moje wrażenia, co do tej postaci. Fajnie się uzupełnia z uśmiechniętym, przyjaznym i kulturalnym Alexem.
    Moim skromnym zdaniem rozdział był feeryczny, zaskakujący, genialny, arcymistrzowski, zachwycający, przecudowny i apolliński!
    Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
    Bussis! :3

    OdpowiedzUsuń
  12. Każdemu się zdarza brak czasu i weny. Znam to. Rozdział świetny :) Uwielbiam minimalistyczne szablony a twój jest po prostu genialny ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. wow, przeczytałam całego bloga i jestem zachwycona. Mimo że po prologu miałam ochote się poddać, to wytrwałam i nie żaluje. Masz bardzo ładny, prosty i przejrzysty styl pisania. Historia ciekawa, mimo że zapowiadała się dosyć banalnie, to świetnie z tego wybrnęłaś. Proponowałabym tylko może troche więcej opisów, bo mało wiemy o Charlie i jej znajomych, a jeszcze mniej o Alexie i dziewczynie z Francji (ale coś czuje, że jeszcze sporo się dowiemy).
    Skoro dzieci dziedziczą dar od rodziców, to coś czuje, że ojciec Charlie miał z tym coś wspólnego, tak samo jak jego wypadek, hmm?
    Na pewno będe czytać regularnie, czekam na kolejne wpisy, jeśli jest taka możliwość, to chciałabym być o nich informowana. Ah, no i w wolnej chwili zapraszam na pierwszy rozdział na moim blogu, może Ci się spodoba (krótki opis zostawie w spamie)
    Dziękuje, że dzięki Tobie miło spędziłam te kilka minut na czytaniu naprawde dobrej historii :)

    http://made-of-greed.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Cześć
    Regularnie spamujesz mi pocztę, więc w końcu weszłam, aby narobić zaległości. Opowiadanie bardzo mi się podoba, choć jest dość krótkie, wczytałam się, a tu koniec :)

    Sądziłam, że akcja potoczy się zupełnie inaczej. Scena w zoo (♥) genialna! Charlie to prawdziwa szczęściara, chciałabym mieć przy swoim boku takiego kogoś jak Alex :)

    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie :) (preferuję czytanie za czytanie)
    http://vampireandmillionaire.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Zaskoczona? To mało powiedziane. Pierwszy i drugi rozdział jest wspaniały! Trochę szkoda że w drugiem nie ma za wiele opisów. Nie zmienia to jednak faktu, że zrobiłaś mi naprawdę miła niespodziankę :)

    Pozdrawiam i życzę weny
    Sora&Anja
    Ps. Zapraszam do siebie na nowy rudział, nie jest on rewelacyjny i jeśli coś Ci nie będzie w nim odpowiadało, to pisz śmiało :)

    OdpowiedzUsuń